piątek, 6 maja 2016

Rozdział 25

I jest kolejny rozdział - bardzo proszę! :D
Powoli zbliżam się już do rozdziałów, od których zaczął się mój pomysł na Sevmione, a to mnie niezmiernie cieszy. Ciekawa jestem jak wam się spodobają! Ale to jeszcze kilka dni. :)
Pozdrawiam mój wesoły wianuszek fanek i dzięki, dzięki, dzięki za każdy komentarz i wszystkie miłe słowa! <3

PS. Zabiję się przez tego blogger'a.......

Rozdział 25


- Dlaczego raz nie możemy spotkać się jak normalni ludzie? - Zapytała smutno, choć na jej policzkach wciąż mieniły się dorodne rumieńce. 
- Co masz na myśli? - Severus uśmiechnął się i przesunął wargami po jej bladym ramieniu. Westchnęła i podparła się na łokciu.
- Albo siedzę zrozpaczona i czekam na ciebie, albo wpadasz do mnie pijany, albo spotykamy się po jakiejś tragedii.. - Hermiona opadła na poduszkę i zamknęła oczy, starając sie zignorować jego delikatny dotyk którym ją raczył. - Chciałabym po prostu spędzić z tobą czas bo tego chcemy a nie dlatego, że chwytamy chwile.
Roześmiał się gardłowo słysząc te słowa.
- Może kiedyś się doczekasz.. ale teraz sama wiesz jak to wygląda. 
- Wiem. - Jęknęła i otworzyła oczy. - Swoją drogą,  co cię ugryzło wieczorem, co? Ja wiem że alkohol robi swoje ale nie musisz sie zmieniać w nietoperza żebym uwierzyła ze nim jesteś. - Uśmiechnęła się wrednie, a on obrzucił ja oburzonym spojrzeniem
- Nie wiem co ci się uroiło z tym nietoperzem ale w sumie patrząc na twój stan psychiczny to i tak nieźle. 
- Severus! - Uderzyła go lekko w ramię, ale mimo wszystko wciąż się uśmiechała. Takie wieczory, a raczej noce właśnie kochała - gdy byli razem i śmiali się beztrosko, jakby istniało tylko tu i teraz.
- Przecież nic złego nie zrobiłem. - Mruknął i westchnął. - A co do Ślizgonów to postaram się.. ale wiesz że to dzieci śmierciożerców i naprawdę nie jestem w stanie wpłynąć na nich. Zresztą - nawet gdybym chciał spróbować to nie mogę..
- Bo mógłbyś sie zdradzić tak? - Warknęła zirytowana. Świetnie, tak właśnie zależało Dumbledore’owi na życiu swoich uczniów.
- Nie zaczynaj znowu, proszę cie. - Zamknął oczy i przygarnął ją ramieniem do siebie. - Nie mam ochoty wciągać Dumbledore’a do łóżka, jasne?
- Jasne. - ale wcale nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy. Dyrektor stał sie dla niej symbolem fałszu i zaczęła sie zastanawiać z kim tak naprawdę muszą walczyć.
Nagle podniósł się i pocałował ją tak mocno, że opadła pod nim bezwładnie, uśmiechając się słodko.
- A to za co?
- To taki mały przedsmak..
Zagryzła wargę a on uniósł brew.
- Czego? – Pisnęła dosłownie, rumieniąc się.
- Chodź do mnie to ci pokażę.
Nie musiał prosił dwa razy.
Poranki w ramionach Severus’a należały do najlepszych. Mimo tego, że było jej za gorąco, gdy przyklejał się do niej ciałem, momentami szarpał za włosy i kręcił się niemiłosiernie w nocy, to czuła się zbyt dobrze i bezpiecznie żeby marudzić.

Spojrzała sennie na zegarek i wyskoczyła z łóżka jak oparzona.
- Sev wstawaj! – Krzyknęła, a ten przeciągnął się leniwie. Merlinie, gdyby stała z boku to musiało to naprawdę komicznie wyglądać. – Zaspaliśmy! Już ósma, śniadanie się zaczęło!
- To trzeba mnie było obudzić wcześniej! – Wstał gwałtownie i złapał swoje spodnie, które pośpiesznie wciągnął.
- Pewnie, bo ja od kilku godzin jestem na nogach. – Mruknęła i zniknęła za drzwiami w łazience. Wiedziała, że byłoby to nieco podejrzane gdyby zjawili się jednocześnie w Wielkiej Sali, chociaż tak naprawdę nikt raczej nawet nie pomyślałby o romansie Granger i Snape’a.. Uśmiechnęła się, widząc na ramieniu kilka czerwonych śladów. Musiał, no po prostu nie mógł się powstrzymać. Pokręciła rozbawiona głową.
Kiedy wyszła, już go nie było. Chwyciła torbę z książkami i raz jeszcze poprawiła spódniczkę od mundurka. Merlinie, kto by pomyślał, że będzie łamała szkolny regulamin na tyle sposób, że aż się w głowie nie mieściło..

Pomimo rażącego spóźnienia, którego nie omieszkali skomentować Ron i Harry, uśmiech nie schodził jej z twarzy przez cały dzień. Jak to możliwe, że nagle wszystko stało się takie.. radosne? Jednocześnie gdzieś z tyłu głowy cichy głos podpowiadał jej bez przerwy, że jest za pięknie aby ten stan miał się utrzymać. Ale zamierzała wycisnąć z tych krótkich chwil ile tylko mogła.
- Miona, co z tobą? Jesteś trochę rozkojarzona.. – Harry przyglądał się jej podejrzliwie, gdy czwarty raz próbowała zmienić papugę (która wyglądała na oburzoną) w sowę. Zarumieniła się lekko i pokręciła głową.
- Nic takiego. Nie wyspałam się.
- Wiem, że ostatnio dużo się dzieje, ale pamiętaj, że już lądowałaś kilka razy w skrzydle w tym roku.. – powiedział z troską, a papuga zmieniła się w sowę podobną do Hedwigi.
- Widzisz? Wszystko w porządku.
Uśmiechnęła się szeroko, ale on nie wyglądał na przekonanego. Uciął na szczęście temat, a Hermiona pogrążyła się we własnych myślach, które gnały zdecydowanie poniżej tego piętra..

Kolejny wieczór niestety przyniósł więcej rozczarowań. Hermiona w drodze do salonu Severusa wpadła na McGonagall która ze smutkiem przekazała jej, że jest na spotkaniu, a ona sama ma dzisiejszej nocy dyżur. 
Nie wiedziała co bardziej ją przerażało - kolejna samotna noc na szkolnym korytarzu czy to, że Severus znowu poszedł do tego gniazda węży. Nie musiała długo się zastanawiać żeby dojść do wniosku, że bez wątpienia to drugie wprawiało ją w okropny nastrój.
- Miona wybierasz się w weekend do Hogsmade, prawda? - Zatrzymała widelec w pół drogi do ust i spojrzała na Ginny.
- Wyleciało mi to z głowy. - Odpowiedziała po krótkiej chwili i wcale nie musiała kłamać. - Ale myślę, że tak.
- Super! Mam taką ochotę na kremowe piwo..
- A ja na Miodowe Królestwo. - Ron westchnął, a na jego twarz wypłynął rozmarzony uśmiech. Zaśmiała się i spojrzała na Harrego, który wcale nie był podekscytowany wyjściem. 
- Co się dzieje Harry? - Zagadnęła go a on nagle oprzytomniał I uśmiechnął się lekko.
- Nic takiego. - Wzruszył ramionami i powrócił do dziobania w talerzu.
Posłała tęskne spojrzenie w stronę pustego krzesła Snape'a ale zdusiła w sobie smutek i przeniosła wzrok na powrót na przyjaciela,
- Później o tym pogadamy i nie myśl, że odpuszczę! - Pogroziła mu widelcem na co zrobił minę, ale w końcu wstała od stołu i westchnęła. - Muszę lecieć, mam dzisiaj obchód. Do jutra!

Po dwudziestej drugiej korytarze stawały się naprawdę niezwykle mroczne. Zacisnęła dłoń na różdżce dodając sobie otuchy i zerknęła na zegarek. Jeszcze tylko dwie godziny - pomyślała i odetchnęła. Pytanie tylko czy powinna zaczekać na Severusa czy iść do siebie? Z jednej strony ich relacje pogłębiły się tak bardzo, ale z drugiej nie chciała go osaczać. Tak, to dobry plan: nie pójdzie - poczeka aż sam przyjdzie!
Lochy o tej porze i gdy cisza kuła w uszy, wydawały się jeszcze mroczniejsze. Wciąż miała w głowie dzień, gdy zaatakowali ją Ślizgoni i dreszcz przebiegł po jej kręgosłupie na samo wspomnienie. Ale cóż, może gdyby nie to Severus nigdy nie próbowałby jej ratować? Może nie byliby w tym miejscu, są którym są teraz? A zdecydowanie bardzo się jej podobała pozycja jaką zajęła w jego życiu i czuła lekką satysfakcję na myśl, że jest ważniejsza niż wszyscy. Oczywiście nie żeby zaraz czuła się jakaś wyjątkowa - skądże! 
Odwróciła się gwałtownie słysząc kroki. Tym razem to nie jej paranoja się udzielała, a jedynie obecność Pansy Parkinson, która w tym roku wyjątkowo dawała się we znaki. Hermiona rozejrzała się dyskretnie i nieco zaniepokoiło ją, że Ślizgonka była sama. Gdzie jej przydupasy?
- Pansy co tu robisz? Już dawno po ciszy. Dziesięć punktów od Slytherinu!
- Zamknij się Granger i słuchaj uważnie. - Syknęła i zrobiła krok w jej stronę. - Nie będziesz donosiła na moją siostrę jasne? Przestań się wpieprzać bo i tak jesteś już pierwsza na liście. - Kolejny krok.
Hermiona zmierzyła ją wzrokiem, oceniając swoje szanse. Dobra, Parkinson może nie była mistrzem pojedynków, ale z drugiej strony nie należała też do najgorszych. Poza tym po Ślizgonach można się było wszystkiego spodziewać. 
- Powinnam była się domyślić, że pustogłowa blondynka znęcająca się nad słabszymi to twoja siostra.
Dziewczyna roześmiała się i wyciągnęła różdżkę. Och więc przechodzimy do ataku? Proszę bardzo! Gryfonka również przezornie uniosła różdżkę.
- Naprawdę myślisz, że ty coś możesz? Jesteś nikim Granger, rozumiesz?! - Krzyknęła i jednocześnie posłała w jej stronę czerwony promień. 
Hermiona odbiła zaklęcie I próbowała rozbroić przeciwniczkę, ale okazało się, że to wcale nie było  takie proste.
Nagle to z jej dłoni wyleciała różdżka i uderzyła ze szczęknięciem w podłogę. Odwróciła się gwałtownie i zamarła na widok Crabbe’a i Goyle’a. No właśnie.. coś tu nie grało. Tylko że zorientowała się za późno, bo stała właśnie bez jakiekolwiek obrony, właściwie to naga.
- I ci teraz Graner? Polecisz na skargę do nauczycieli? - Podeszła bez wahania i wzięła różdżkę z podłogi. Hermiona wpatrywała się w nią obojętnie, chociaż w środku czuła, że cała dygocze ze strachu. Bała się - tylko głupiec by sie nie bał, gdy troje Ślizgonów, którzy nienawidzą szlam właśnie mierzyli w nią różdżkami.
- Pansy! Zjeżdżajcie stąd. 
Dobra -kogo jak kogo ale na pewno nie spodziewała się tutaj.. Dracona Malfoya zgrywającego rycerza na białym koniu. Wyszedł z zza rogu i minął dwóch przygłupów, podchodząc do Pansy.
- Draco nie psuj nam zabawy. - Powiedziała słodko, mrugając oczami. Merlinie, co za obrzydlistwo - pomyślała patrząc jak Ślizgonka się mizdrzy do chłopaka.
- Mamy ważniejsze rzeczy do roboty niż zabawy ze szlamami! - warknął i momentalnie uśmiech z twarzy Pansy spełzł. - Nie możesz jej nic zrobić, bo będą wiedzieli. Jeszcze nie dzisiaj. 
Mierzyli się chwilę wzrokiem, a Hermiona z trudem powstrzymywała się przed łzami które wzbierały w jej oczach. Co jeśli Malfoy się nabija? Była bezbronna. Właściwie mogła umrzeć tu i teraz, bo kolejny raz dała sie przechytrzyć. Przecież Severus ją zabije jeśli zginie..
- Masz szczęście szlamo. - Warknęła ku jej ogromnej uldze i cisnęła różdżkę do jej stóp. Hermiona nie ruszyła się jednak i wpatrywała w dziewczynę. Ślizgoni minęli ją, szturchając mocno. Oj po tym to bez wątpienia zostaną jej siniaki.
W końcu cała czwórka odeszła i dopiero wtedy odważyła się podnieść różdżkę z ziemi. Nie wiedziała co myśleć o tym co się stało, bo wszystko było zaskakujące. Malfoy, który właśnie wyratował ja z opresji? Nie, to przecież niemożliwe...

Kolejny dzień spędzony bez Severusa dawał się już we znaki. Nawet nie zauważyła kiedy stał się jej tak bliski i że każda minuta z nim była tak niesamowicie cenna.
- Potter, Wealey, Granger. Na słówko do mnie!
Trójka spojrzała po sobie, ale już wiedzieli, że to nie zapowiadało niczego dobrego. Podeszli do McGonagall, gdy cała reszta wyszła z klasy, a ona obrzuciła ich posępnym spojrzeniem.
- Dzisiaj jest spotkanie Zakonu w Norze. Dumbledore prosił żebym wam przekazała. Podajcie to do Longbotom’a, Chang i Lovegood, jasne?
Skinęli głowami.
- Dobrze pani profesor, ale.. coś złego się dzieje? – Harry zapytał niespokojnie, ale ta wzruszyła ramionami i zasiadła za biurkiem.
- Dowiesz się wieczorem Potter. Tymczasem radzę wam pospieszyć się na eliksiry.
Wyszli z klasy, a Hermiona poczuła, że cały dobry humor i szczęście prysły. Westchnęła przeciągle, a chłopcy jej zawtórowali. Nikt nie spodziewał się dobrych wieści jeśli miało się odbyć spotkanie.
Ponadto, dochodziły jej rozmyślania nad Ślizgonami. Czy Malfoy wczoraj właśnie uratował jej tyłek? Nie, przecież to niemożliwe! Owszem, uspokoił się w ostatnim czasie, ale to wciąż był on.. Ten sam dupek który przez ostatnie lata jak nikt dawał się im we znaki, ten sam dupek, który zaatakował ją już raz na początku roku.. ten sam, którego ojciec był Śmierciożercą. A mimo wszystko zaczęła bardziej zwracać uwagę na Pansy, która nieznośnie rzucała się wszystkim do gardeł. Wiedziała, że powinna porozmawiać z Severusem - kto jak kto ale on zna się na Ślizgonach. Nie oszukałby jej - już nie raz, nie dwa pokazał, że jej życie stawia na pierwszym miejscu.

Nałożyła sobie porcję sałatki i westchnęła prawie że niezauważalnie, przyglądając się mężczyźnie, którego kochała. W końcu zjawił się na obiedzie i odetchnęła z ulgą. Jego czarne włosy sięgały ramion i chociaż wyglądały na nieco tłuste to aż za dobrze wiedziała jakie przyjemne są w dotyku. Zjechała niżej i uśmiechnęła się widząc nieśmiertelną pelerynę, która opinała jego umięśnione ramiona, które tak uwielbiała, a były takie silne i to poczucie bezpieczeństwa...
- Przestań się ślinić na niego, bo chłopcy zemdleją zaraz. 
Słowa Ginny szybko ją ocuciły. Oblała się rumieńcem i wlepiła oczy w talerz. Kretynka - wyrzuciła sobie, zabierając się za posiłek.
W czasie obiadu udało się im też złapać resztę uczniów i przekazać informację o zebraniu Zakonu. Tak jak się spodziewali – reszta też nie skakała ze szczęścia.
- Idę do biblioteki. – Hermiona wstała od stołu i poczuła na sobie wzrok Severus’a. Skąd zawsze wiedziała, że akurat patrzy na nią? Nie ośmieliła się spojrzeć w jego stronę, bo poczuła kolejny raz rumieńce na policzkach. Och, własne ciało ją zdradza!
- Pójdę z tobą. – Ginny również odsunęła krzesło, a Harry obrzucił ją krótkim spojrzeniem. Czyżby problemy w raju?
Wyszły razem i skierowały się do biblioteki. Weasley’ówna milczała, a Hermiona spoglądała na nią kątem oka, czekając aż młodsza się odezwie. Pani Pince powitała je krótkim skinieniem głowy. Usiadły przy jednym ze stołów i wyciągnęła pergamin z torby.
- Ginny co się dzieje? – No i nie wytrzymała. Westchnęła i zamknęła na powrót książkę, którą dopiero co otworzyła.
- To co zwykle. Nie przejmuj się. – Wzruszyła ramionami i wlepiła wzrok w tekst.
- Daj spokój. Przecież możesz mi powiedzieć. Chodzi o Harrego, tak?
- Aż tak widać? – Oparła się na krześle i rozmasowała skronie. – Chyba trochę przesadziłam z zazdrością o Cho.. Nie wiem co mam robić.
- Nie jestem najlepszą osobą jeśli chodzi o te sprawy Ginny.. Ale wydaje mi się, że powinnaś go po prostu przeprosić.
- No wiem.. Ale czuję się jak kretynka. – wykrzywiła w grymasie usta.
- Daj spokój Ginny. – Machnęła na nią ręką i otworzyła książkę. – Powinniście sobie wszystko wyjaśnić. Naprawdę czas ucieka, a powinnaś wykorzystać go jak najlepiej potrafisz.
Tak, znała to z autopsji.

Wieczorem wszyscy spotkali się przed gabinetem Dumbledore’a i w grobowym milczeniu weszli do niego. Dyrektor czekał na nich, uśmiechając się przenikliwie.
- Dobry wieczór! Po kolei do Nory. – Wskazał na kominek i pogładził swoją długą, siwą brodę. Hermiona czuła się nieco niepewnie, gdy zostali sami. Miała już wchodzić do kominka, gdy odchrząknął i zmierzył ją powolnym spojrzeniem.
Odetchnęła i odwróciła się w jego stronę. Wiedziała o co chodzi – o Severus’a. Nie popierał ich nawet w jednym procencie, ale musiał już się zorientować, że nici z jego planu. Uśmiechnął się nagle i podszedł bliżej.
- Hermiono moja droga. Pamiętaj proszę o tym kto jest prawdziwym wrogiem.
Nie bardzo rozumiała o co mu chodzi. Czyżby zrobiła coś co mogło spowodować jego wątpliwości? Nie, raczej nie.. Skinął w stronę kominka, a ona bez słowa weszła i zniknęła w szmaragdowych płomieniach.
Wypadła w salonie w Norze i wpadła na kogoś. Odsunęła się gwałtownie i musiała naprawdę mocno przygryźć wargę żeby nie uśmiechnąć się szeroko na widok nietoperza, który wpatrywał się w nią wściekle.
- Uważaj jak łazisz Granger. – Warknął i odszedł.
Usiadła na krześle obok Luny, która uśmiechnęła się do niej blado.
 W tej samej chwili Dumbledore wyszedł z kominka i przeszedł na środek. Nie musiał nawet nic mówić, bo gdy tylko się zjawił zapadło milczenie. Zauważyła, że Severus siedział na samym początku. Westchnęła – więc to ma coś wspólnego z nim. Nic nowego.
- Skoro jesteśmy wszyscy, myślę, że możemy zaczynać. – Zlustrował wzrokiem zgromadzonych i zmarszczył czoło, na którym pojawiło się kilka bruzd. Zadrżała. Nie zapowiadało to dobrych wiadomości. – Nie chcę niepotrzebnie przedłużać więc powiem od razu. Severus przekazał mi wczoraj, że Hogwart jest zagrożony atakiem.
Otworzyła buzię ze zdziwienia. Tego się chyba nikt nie spodziewał. Tak szybko? Rozległy się szepty, które ucichły, gdy Snape wstał i zgromił ich wzrokiem.
- Czarny Pan ma pewne.. plany. Prawdopodobnie sam nie weźmie w tym udziału, ale mimo wszystko wszyscy musicie być w gotowości.
- Skoro wiemy o ataku to nie możemy mu jakoś zapobiec?
- Jasne Weasley, jak złapiesz wiatr gołymi rękoma to daj znać. – Prychnął Snape, a chłopak oblał się rumieńcem i zamilkł.
- Słuchajcie, wiem, że to nie jest dobra wiadomość, ale z planów jakie przekazał mi Severus wynika, że nie będzie to zmasowany atak. Voldemort czegoś chce..
- Profesorze, a co z Horkruksami? – Wszystkie głowy odwróciły się w stronę Harrego, który patrzył twardo na Dumbledore’a. Dawno nie wypłynął już temat horkruksów, a poszukiwania póki co nie przynosiły żadnych skutków.
- Harry o tym porozmawiamy na osobności. Przyjdź do mojego gabinetu po spotkaniu.
- Dobrze. – Odpowiedział krótko i skrzyżował ramiona.
Hermiona zastanawiała się co tak właściwie interesuje Voldemorta w Hogwarcie.. Skoro nie chciał sam wziąć w udziały to chyba nie zapowiadało ostatecznego starcia. Ale cóż, będą musieli uważać.
- Ponadto jest jeszcze jedna sprawa - rzekł Dumbledore, gdy w końcu wszyscy ucichli - Mamy sprawców ataku na stadion quidditcha.
Te słowa wzbudziły ogromną uwagę. Każdy chciał się dowiedzieć, kto śmiał targnąć się na życie uczniów w Hogwarcie w tak otwarty sposób. Hermiona nie mogła sobie wyobrazić kto w ogóle mógł wpaść na coś tak okrutnego..
- Za ten atak odpowiadają siostry Hayle. - powiedział chłodno, a ona zamarła. - Jak wiecie jedna z nich zginęła. Truciznę wymyślił ich ojciec, który jest magomedykiem w św. Mungu. 
- Ale po co?! Zabił własną córkę... - Molly pokręciła z niedowierzaniem głową, a Hermiona wpatrywała się tępo przed siebie.
- Tak, zabił ją, ale takie rzeczy się zdarzają. - Wzruszył obojętni ramiona, ale ona wiedziała lepiej, że ledwo utrzymuje tę maskę, a w środku cierpi. - Nie mniej jednak uczennica zmarła. Co prawda ich ojciec nie jest Śmierciożercą, ale cóż, bardzo chciał sobie zapewnić.. godne życie gdyby Czarny Pan wygrał. 
- To chore! - Krzyknął Fred, a Snape uśmiechnął się cierpko.
- A czego ty sie spodziewałeś Weasley, co? Że wszyscy będą grać czysto i na jasnych zasadach?
Rudzielec nic nie odpowiedział, tylko spojrzał wściekle na niego.
- Severusie, skąd masz tę informację, skoro nie jest Śmierciożercą? - Zapytał nagle Lupin, a ten zawahał się nim odpowiedział. 
- Podejrzewałem, że to one mogły maczać w tym palce, gdy nie mogliśmy znaleźć winnego. Podałem pannie Hayle veritaserum.
Zapadła głucha cisza, w której Hermiona słyszała bicie swojego serca.
Merlinie, co on musiał przeżywać? Sam zorientował się, że jego uczennica zabiła własną siostrę, zmusił ją do prawdy, a potem musiał im to przekazać.. Wiedziała lepiej niż inni, że w środku kara się za to, że Ślizgonka okazała się winowajcą. Nawet Snape nie chciał być odpowiedzialnym za coś tak okrutnego.
Teraz zaczynała rozumieć skąd w nim tyle tajemnic, sekretów i rys na sercu - całe jego życie było usłane takimi drzazgami. Zawsze tracił kogoś kogo kochał, był niedoceniany i traktowany jak zwykły śmieć, choć okazał się być odważnym i honorowym mężczyzną. Jak tu się dziwić, że poszedł na stronę Voldemorta, który traktował go lepiej niż każdy inny człowiek? Jak się dziwić, że wybrał  czarną magię, która dała mu siłę? Z każdą sekundą, gdy myślała o cierpieniu, które go wypełniało, kochała go jeszcze mocniej..
- Granger, koniec spotkania!- Spojrzała nieprzytomnie na Moddy’ego, który stał nad nią i zarumieniła się. 
- Jasne, przepraszam. - Mruknęła pod nosem i wstała. 
- Wszystko w porządku? 
Westchnęła smutno i pokiwała głową, chociaż widziała, że Harry jest równie wstrząśnięty wiadomościami, które dostali.
- Ale się pokiełbasiło, no nie? - Rzucił Ron, obejmując Lune. 
- To zaskakujące i niezwykle smutne, Weasley, że po tylu informacjach potrafisz podsumować wszystko zwrotem "pokiełbasiło się ". Jestem pod wrażeniem twojego umysłowego ograniczenia.
Musiała zdusić w sobie chęć uśmiechnięcia się, gdy usłyszała za sobą głos Severusa.
Harry obrzucił go posępnym spojrzeniem, ale nic nie powiedział, a Ron spuścił wzrok, a jego uszy zrobiły się czerwone. No proszę, czyżby jakieś ocieplenie relacji?
Chłopcy weszli do kominka zaraz za Cho i Luną, a Hermiona rozmawiała chwilę z Tonks, która narzekała na mieszkanie z mężczyzną pod jednym dachem. Cóż, małżeństwo okazało się nie być takie proste.
- Sieć Fiuu jest dostępna u mnie. Idź prosto do mojego gabinetu.
Skinęła lekko głową, a w środku poczuła rosnące napięcie jak i radość, gdy wyszeptał jej te słowa do ucha po czym zniknął w płomieniach. 
Zaraz za nim weszła do kominka i najciszej jak potrafiła wyszeptała: "gabinet profesora Snape'a".



Tutaj zdecydowanie czuła się lepiej. Nim zdążyła porządnie stanąć na ziemi, już porwał ją w ramiona. Objęła go za szyję i wtuliła się wdychając jego obecność. 
- Tęskniłam. - Powiedziała, odsuwając się i napotkała jego zmęczone oczy.
- To masz szczęście. - Mruknął, ale mimo to uśmiechnął się.
-Severus.. jest mi strasznie przykro. - Zaczęła gdy usiedli w fotelach przed kominkiem. - Domyślam się, że musi być ci.. ciężko. 
Ku jej zdziwieniu roześmiał się cierpko.
-Naprawdę uważasz, że to jest coś z czym nie jestem w stanie sobie poradzić?  - Zadrżała słysząc jego chłodny ton. - Sam zabijałem takie małolaty. Nie byłem lepszy od nich.
Przez chwilę milczeli. Musiała dokładnie dobrać słowa widząc, że jest na skraju wybuchu. 
- Przestań się  w końcu karać za to co było lata temu. Odpokutowałeś już swoje.
Powoli odwrócił głowę w jej stronę i przez moment bała się, że dostrzeże na jego twarzy gniew, ale uśmiechał się smutno i wzruszył ramionami.
- Nigdy nie odpokutuje Hermiono. Poza tym wciąż robię to samo.
- Ale teraz robisz to dla..
- ..dla większego dobra? - dokończył, a ona poczuła się jak idiotka. Właśnie wygłaszała słowa Dumbledore'a, które niewiele miały wspólnego z rzeczywistością. Zrozumiała nagle, że w tej wojnie giną niewinne ofiary i to nie tylko z rąk Śmierciożerców, ale także z ich.
Tak naprawdę jedyne co ich różniło to fakt, że starali się odeprzeć władzę Voldemorta, a nie ją zdobyć.
- Przepraszam. Masz rację - to co robisz a właściwie co robimy wszyscy, pozostawi ślad na każdym z nas. Ale Dumbledore również ma rację: robimy to dla dobra ogółu. 
Wpatrywał się w nią, a Hermiona nie wiedziała na co się przygotować. Wybuchnie zaraz i ją ochrzani?
Ale Severus pochylił się i pocałował ją delikatnie.
- Nie jestem w stanie trzymać cię od tego z daleka, prawda?
Pokręciła głową. 
- Nie Sev. Jestem częścią tego od kiedy jestem częścią świata czarodziejów. 
- Nie powiem, że mi się to podoba i zrobię wszystko żebyś była daleko kiedy zacznie się "ostateczne" starcie.. - otworzyła usta w proteście, ale uniósł dłoń i kontynuował: - ale jeśli będziesz chciała to tak czy siak się wtrącisz. Dlatego od jutra wznawiamy nasze treningi, jasne? Chcę mieć pewność, że potrafisz się obronić. 
Nie wiedziała co powiedzieć. Troska z jaką patrzył na nią rozgrzewała ją w środku. Nigdy nie przypuszczałaby, że znajdzie kogoś kto będzie się nią opiekował, a już na pewno że będzie to nie kto inny jak sam Severus Snape - nietoperz z lochów, śmierciożerca, szpieg i najodważniejszy człowiek jakiego spotkała. 
Chciała zarzucić mu ramiona na szyję,  wykrzyczeć wieczną miłość i oddanie, ale jedyne co zrobiła to skinęła głową i uśmiechnęła się. 
- Jak sobie życzysz. - Powiedziała, a on uniósł brew.
- Coś kombinujesz? Nawet nie próbuj.
- Ja? Severusie, nie zachowuj się jakbyś mnie nie znał. 
- Właśnie aż za dobrze wiem, że wy wiecznie coś kombinujecie z Potter’em i Weasley’em.
- Swoją drogą, jak wam idzie oklumencja? 
- Jeszcze nie mieliśmy okazji.. poćwiczyć. - Momentalnie zmarkotniał. Fakt, czekała go jeszcze konfrontacja z Harrym po tym czego się dowiedział. 
- Boisz się spotkania z Harrym? Niewiarygodne! 
Zaśmiała się, gdy spiorunował ją wzrokiem pełnym oburzenia. 
- Nie bądź śmieszna. 
- Odejmie mi pan punkty, profesorze?
- Dostaniesz szlaban Granger. - Rzucił uśmiechając się przebiegle, ale pod wpływem jego spojrzenia zrobiła się czerwona.
-Eee.. tak w ogóle to chciałam cię o coś zapytać..
- Nie licz na Wybitnego z obrony.
- Nie o to. Chociaż obrona to też temat na mojej liście. - Skrzywiła się na wspomnienie zażenowania w jakie ją wpędzał. - Chodzi mi o Malfoya.
Przestał się uśmiechać, a na jego czole pojawiły się zmarszczki.
- Co z nim? Mówiłem ci żebyś zostawiła Dracona nam.
- Tak ale widzisz.. mam wrażenie że ostatnio mnie.. wyratował z opresji i zastanawiam się czy to możliwe. 
Odwrócił wzrok i wpatrywał się w ogień. A więc jednak coś było na rzeczy?
- Z jakiej opresji? - Zapytał tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- No.. miałam dyżur i.. wpadłam na Pansy i jej siedmiu krasnoludków. 
- I znowu się jej dałaś?  - Warknął, a ona zjeżyła się. 
- Hej! Pojedynkowałam się z nią, a oni rozbroili mnie od tyłu! 
- Kiedy się nauczysz, że to nie jest czysta gra, co?
- Czy my lekko nie zboczyliśmy z tematu? - Zapytała poirytowana. No jasne, przecież to takie dziwne, że walczy uczciwie! 
Westchnął, ale skinął głową. 
- Dziękuję. No więc nagle zjawił się Malfoy i kazał Pansy.. zostawić mnie. To znaczy oczywiście użył słów  bardziej w stylu "mamy ważniejsze rzeczy niż zabawianie się ze szlamą", ale cóż - pomógł  mi.
Teraz gdy to opowiadała sama nie wierzyła we własne  słowa. Przecież to był Malfoy! Nie, musiało się jej coś przywidzieć.
- Dracon to moje zmartwienie - nie twoje. Więc nie zaprzątaj sobie nim głowy i zacznij w końcu uważać na siebie. 
Aha, więc to koniec rozmowy. Patrzyła przez chwile na niego z niedowierzaniem, ale w końcu odpuściła. Nie to nie, sama się dowie!
- Dobra.. a co Dumbledore zrobi z Jennifer?
Westchnął ciężko i obrzucił ją zmęczonym spojrzeniem.
- Aż tak odpłynęłaś na tym spotkaniu? Mam chociaż nadzieję, że to ja zajmowałem twoje myśli. 
Zarumieniła się i odwróciła wzrok. Och żebyś tylko wiedział jak bardzo - pomyślała.
- Dumbledore usunie ją ze szkoły. Więcej nie może. Jej ojcu nic nie zrobią, bo sama wiesz że Ministerstwo jest praktycznie przejęte. 
- Dobre i to.. - Mruknęła, ale czuła się dziwnie myśląc o niej. Próbowały otruć uczniów, a w rezultacie zginęła jedna z nich. Wzdrygnęła się na wspomnienie krzyku dziewczyny i ramion Severusa wokół niej i.. Stop! Zły tor!
- Jesteś głodna? 
- Nie. Zjadłam przed spotkaniem. 
- Powinnaś więcej jeść. Wyglądasz jak zagłodzone dziecko.
- Przyganiał kocioł garnkowi. Przestań zachowywać się jak pani Weasley.
- Dobra, dobra. Wybierasz się do Hogsmade w sobotę?
- Tak. Zupełnie zapomniałam o tym, ale Ginny..
- Ach, więc masz już plany?
Oczy jej rozbłysły. Zaraz, zaraz czy Severus Snape właśnie próbował zaprosić ją na „randkę”?
- Cóż.. Nie są one jakieś ważne. A czemu pytasz? – Wykrzywiła przebiegle usta, a on prychnął.
- Nic. Tak po prostu.
Zaśmiała się i podeszła do niego bardzo kobiecym krokiem.
- Seeeev.. – Spojrzała mu prosto w oczy i dreszcz ją przebiegł, gdy wciągnął ją na swoje kolana. Och jak to możliwe, że dopiero co dowiedziała się o ataku na szkołę i o tym, że jedna Ślizgonka próbowała ich pozbijać, a teraz w najlepsze śmiała się z nim? Czuła się trochę winna, ale nie potrafiła zdusić w sobie tego promyka szczęścia, który w niej rozpalał.
- Marudziłaś, że nie mamy czasu dla siebie. Pomyślałem, że możemy wybrać się do mnie.
- Do ciebie?
- Do mojego domu. – Spojrzał wymownie w sufit, a Hermiona uśmiechnęła się szeroko. No tak! Snape miał dom! To znaczy oczywiście, że miał, ale nigdy przez myśl jej to nie przeszło..
- Tak! Proszę!
Roześmiał się widząc jej dziecięcy entuzjazm.
Nie taki diabeł straszny jak go malują, prawda?
- W takim razie musisz się wywinąć ze swojego wątpliwie dobrego towarzystwa.
 - Hej! Nie zapominaj, że to moi przyjaciele, dobra?
- Jak wspominałem wcześniej: ja ci przyjaciół nie wybieram.
- Jasne, ale partnerów w czasie obrony już tak.
Odgarnął jej włosy z czoła i uniósł wyzywająco brew.
- Zawsze do usług.
- Czemu jesteś taki paskudny na zajęciach, co?
- Hermiono.. – zlustrował ją wzrokiem i westchnął. – a czego się spodziewałaś? Że będę ci dawał same wybitne i chwalił? Nie uważasz, że wyglądałoby to nieco podejrzanie? Poza tym wydawało mi się, że ustaliliśmy, że sprawy szkolne to sprawy szkolne. Chyba, że chcesz wrócić do relacji profesor-uczennica?
Skrzywił się mówiąc to, a ona westchnęła zauważając swoją gafę. Dobra - to fakt - oczywiście nigdy nie chciałaby od niego niesprawiedliwych ocen - ale poza salonem musieli zachowywać się jak dawniej. Zniesmaczenie na jego twarzy dużo mówiło jej o jego uczuciach względem ich relacji.
- Przepraszam. – Powiedziała, ale widziała, że jego dobry humor przepadł. – Nie wracajmy do tego, dobra? Dobrze jest jak jest a..
- ..a nadal jesteś uczennicą, a ja twoim nauczycielem i to.. nie powinno się wydarzyć.
Zepchnął ją machinalnie z kolan, wstał i przeszedł do swojego biurka. Och jakie to wygodne!
- Przestań. Co cię ugryzło? – Podeszła do niego i pochyliła się nad stołem. – Jesteśmy dorosłymi ludźmi, mi pozostał rok szkoły, a poza tym.. Severusie jest wojna na Merlina! Kto wie ile nam czasu razem pozostało? Naprawdę chcesz to wszystko.. odrzucić?
Przełknęła ślinę, a milczenie, które trwało minuty zdawało się zmieniać w godziny. Nienawidziła tego uczucia niepewności, które ciągle jej fundował, ale gdy spojrzał na nią, wiedziała, że nie odpuści.
- Nie chcę Hermiono. Ale każdego dnia boję się o twoje życie i..
- I naprawdę sądzisz, że to że jesteśmy razem jest w stanie temu zaszkodzić? Prędzej bym pokusiła się o wiarę w to, że właśnie ty możesz mnie chronić.
- Nie mogę.. O to chodzi, że nie potrafię.
- Och Severus! Przestań się użalać nad sobą jak stara baba! – obrzucił ją oburzonym spojrzeniem, które zignorowała. – Ciągle mnie chronisz! Samą swoją troską, tym, że szkolisz mnie do walki! Poza tym już niejednokrotnie uratowałeś mi życie i kto jak kto, ale ty powinieneś wiedzieć, że oddałam je całkowicie w twoje ręce.
Wstał gwałtownie z miejsca i porwał ją w ramiona. Jak widać czasami trzeba było mu przypomnieć co jest ważne.
Nawet nie zauważyła kiedy znalazła się na jego łóżku, a on ze zwierzęcym pragnieniem ściągał z niej bluzkę. Nie mogąc się powstrzymać, jęknęła, gdy jego usta opadły na jej piersi.
Zdecydowanie była gotowa umrzeć dla tych kilku chwil w jego ramionach.

13 komentarzy:

  1. ,,PS. Zabiję się przez tego blogger'a.......'' Nie, nie, nie kochana! ;3 Tu jest osoba, która groźby swoje spełni, jeżeli się zabijesz~! Wskrzeszę i zabiję osobiście powtórnie! ;3 Poza tym, FP WRACA JAKO PIERWSZY NA LIŚCIE! HELL YEAH~!
    Rozdział zakończony dość... Zwierzęco. ;) Świetne, cudo, miód i orzeszki. ;D

    Pozdrawiam,
    C.S Fox Potterhead~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HAHAHAHA tradycji stało się zadość! <3
      No bo przecież ileż można zmieniać te tła, czcionki i w ogóle.. AGHR.
      Dzięki, cieszę się, że Ci się podobał, bo prawdę mówiąc to ja i wena przechodzimy obecnie separacje.. xD

      Pozdrawiam,
      Zmęczona, wymęczona, ale szczęśliwa piątkowym wieczorem - Marta!

      Usuń
  2. To wcale nie tak, że od 3 dni koczuje na Twoim blogu wyczekując rozdziału i to wcale nie tak, że cholernie mi się podobał oraz to wcale nie tak, że genialnie piszesz i w sumie.. Tak to właśnie tak :3. Rozdział, rozdział... ah ten rozdział był naprawdę dobry *-*. Niejednokrotnie trzymał mnie w niepewności, by po chwili wywołać u mnie uśmiech. Te cudowne rozmowy między Hermioną i Severusem nigdy mi się nie znudzą! I te domówienia w jej głowie - no coś cudownego. Nie powiem, ale bardzo podoba mi się taki rozwój akcji i szczerze wcale, ale to wcale nie widać Twojej separacji z weną :3. Przynajmniej ja tego nie zauważyłam. Także pisz dalej i dodawaj rozdziały kiedy tylko będziesz mogła! Ale przy okazji nie zapominaj o choć odrobinie odpoczynku. Musisz o siebie dbać!
    Życzę Ci weny, odpoczynku i dobrego humorku.
    Ps. Jedyna wada Twoich rozdziałów jest taka, że stanowczo za szybko się je czyta ;-;

    UWAGA! CHAMSKA REKLAMA!

    Co do naszej rozmowy sprzed paru dni.. Stworzyłam już bloga! I nawet dodałam pierwszy rozdział. Jestem z siebie dumna zwłaszcza, że wiem jak cudownie jest bawić się z blogspotem.. ah.. Tak więc niżej daję Ci link i mam nadzieję, że w wolnej chwili zerkniesz i wytkniesz mi wszystkie błędy :).
    Ps. Opowiadanie to jest o Severusie i jego miłości do uczennicy, a konkretniej do Luny (nie to nie ta Luna, o której myślisz! Jest to postać w pełni wymyślona przeze mnie). Mam nadzieję, że mimo to spodoba Ci się. I to w sumie tyle. Kończę spam xD.

    https://severus-snape-potrafi-kochac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam te Twoje komentarze i rozpływam się jak masło na patelni. *.*
      Za każdym razem sobie myślę: "Ta dziewczyna to by wpędziła w samoouwielbienie każdego" xD Masz talent - nie zamrnuj go! :D
      Nie mniej jednak ogromnie dziękuję za miłe słowa i cieszę sie, że Ci się podobał, bo ten rozdział był sklejany, rozcinany, zaklejany, zszywany i wszystko co możliwe.. :D
      Myślę, że w niedzielę dodam kolejny. :)

      A bloga odwiedziałam i się zakochałam. *.*

      Usuń
    2. Ja po prostu lubię uświadamiać wyjątkowych ludzi o ich wyjątkowości :3.
      Ojej, byłoby naprawdę genialnie, gdyby w niedziele się pojawił. To takie miłe zakończenie weekendu *-*, ale żeby nie było - nie ma presji!
      Ps. Jestem cała w skowronkach, bo mój blog komuś się podoba. Twój komentarz i Fox (mam nadzieję, że nie zabiję mnie za to słodkie skrócenie *-*) Tak bardzo mnie podbudowały, że chyba skończę kolejny rozdział jeszcze dzisiaj xD.

      Usuń
    3. Spoko - pisanie zawsze miłym oderwaniem od nauki, a że mam jej w bród to pewnie wena zawita xD
      HAHAHAHA tak, ona już została skrócona do FP, teraz Fox.. Biedactwo. <3 xD
      To świetnie, bo właśnie miałam zacząć kusić ciastkami żebyś zdradziła mi dalsze losy! :D

      Usuń
    4. Oby zawitała *-*.
      Mam nadzieję, że nie pokiereszuje mnie zbyt mocno. Inaczej nie będę miała jak pisać.. z połamanymi łapkami ;-;.
      Ciasteczkami? *-* Tak to możesz mnie kusić xD.

      Usuń
    5. No następny rozdział już mam, ale nie chcę Was rozpieszczać hehehe :D
      HAHAHAHA zapuścisz sobie jakiś syntezator mowy no i będziesz dyktować. xD
      W takim razie proponuję wymianę.. ciasteczko pszenne z nutką orzechowego posmaku, wypełnione kawałkami czekolady i oblane karmelem.. za kolejny rozdział! :3

      Usuń
    6. Mnie możesz rozpieścić, nie pogniewam się!
      XD to jest jakiś plan.
      Dobra *-*. Już go kończę z prędkością światła!

      Usuń
    7. Nie, bo potem takie niegrzeczne dzieciuchy rosną: wychowanie bezstresowe, rozpieszczanie i bum!
      Kończ, kończ a ja pakuję ciastka! (z cichą nadzieją, że nie zauważysz, że nigdy ich nie miałam...)

      Usuń
    8. Rozdział dodany ;>. No trudno. Bez ciasteczek też dam radę ;-;

      Usuń
  3. Chyba mój ulubiony rozdział ;) Świetne dialogi, dużo emocji, dużo Severusa i Hermiony :D Podoba mi się, że przeplatasz humor z nutką powagi i na odwrót, przyjemnie się czyta i jak zawsze chce się więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? To bardzo mnie to cieszy, bo naprawdę sceptycznie patrzyłam na ten rozdział, haha. :D
      Dziękuję bardzo! <3

      Usuń