poniedziałek, 2 maja 2016

Rozdział 24

Kilka słów wstępu! Po pierwsze: no nie udało mi się w niedzielę ale kilka minut spóźnienia - wybaczcie. :( 
Po drugie: uprzedzam grzecznie, że Sevmione tu jest od groma i rozdział nieco +18 (tak tylko uprzedzam xD)
Po trzecie: to dodaję z tableta, bo nie chciało mi się tachać na dwa dni laptopa do domu więc za błędy przepraszam. :)
W każdym razie.. mam nadzieję, że spełnię Wasze wymagania, polecam do poczatku Beyonce - Crazy in love (nie, nie jestem fanką Greya chociaż widziałam i czytałam ale soundtrack to cudeńko w tym filmie!)
Dobra koniec gderania i miłej lektury. Dajcie znać jak się podobało! 

PS. Dedykuję wszystkim kochanym fankom, które namiętnie komentują i przepraszam, że nie wymieniam z nazwy ale ciężko na tablecie! Poprawię jak wrócę do siebie xD



Rozdział 24

Boże, czuła się jak idiotka, gdy stał nad nią i śmiał się w najlepsze. A tak się cieszyła, gdy otworzyła oczy i go zobaczyła.. Poczuła ulgę, bo wrócił, bo nie wywalił jej za drzwi, bo.. wybaczył. Spojrzała na niego i nie mogła uwierzyć w to, że stał tu cały i zdrowy i.. kochał ją. Wstała i podeszła do niego, po czym wpiła się intensywnie w jego wargi. Zaskoczyła, go ale szybko się zreflektował i objął ją ciasno, a jego usta namiętnie muskały jej własne. Tak, tego potrzebowała i czuła, że on też, bo całował ją z takim pożądaniem, głodem.. Odsunęła się trochę, a on spojrzał na nią zdziwiony, ale jego oczy mówiły zupełnie co innego. Zlustrowała go krótkim spojrzeniem i pierwszy raz poczuła taki przypływ pożądania, bo nagle zobaczyła go całego.. Był taki nieziemsko przystojny! No może trochę przesadzała, ale dla niej był.. piękny.  Złapał ją za rękę, a ona spojrzała na nią. Na te jego eleganckie dłonie z długimi, smukłymi palcami. Mój Boże, jaki on był piękny. Absolutnie, niewiarygodnie piękny. Kiedy raz pozwoliła sobie to zauważyć, nie mogła przestać się na niego patrzeć. Miała wrażenie, że atmosfera zrobiła się strasznie gęsta, gdy pochylił się, a jego usta miękko dotknęły jej warg. Położyła ramiona na jego szyję i przyciągnęła go bliżej. Przesunął językiem po jej wargach, aż je rozchyliła i wpuściła do środka. Pieścił nim delikatnie jej własny, ale było w tym geście tyle pragnienia, że niezdolna się powstrzymać, jęknęła. Wszystkie jej zmysły płonęły. Pragnęła go, tak bardzo jak nigdy wcześniej. Teraz, gdy tu był, gdy stał przed nią cały, zdrowy i czuła, że on też jej pożąda. I kochała go, och jak bardzo kochała! Chciała pokazać mu jak bardzo mu ufa, pokazać jak bardzo się myliła w swoich osądach. Przesunęła jedną dłoń z jego szyi na pierś i zaczęła rozpinać jeden po drugim guziki jego surduta i o Merlinie – czy musiał mieć ich tak wiele?! Nie oponował, temu – przeciwnie. Czuła jak uśmiecha się lekko, nie przestając jej całować. Gdy w końcu odpięła ostatni i nic już nie stało na przeszkodzie przesunęła dłonią po jego nagiej skórze i, och Boże, w dotyku była tak samo cudowna, jak w jej wspomnieniach. Severus sięgnął za siebie i zsunął go z ramion. Ubranie opadło na podłogę. Przez cały czas całował ją, aż zaczęła z trudem łapać oddech. Jakby prowadzone własną wolą, jej dłonie przesunęły się z jego piersi na plecy. Palcami wyczuwała każdą wypukłość, każdy mięsień, każdą zagojoną bliznę. Jęknął cicho, przysuwając się jeszcze bardziej, aż ich ciała zetknęły się ze sobą. Przesunął usta na jej szyję, bezbłędnie odnajdując puls i tym razem to ona jęknęła z rokoszy i zadrżała. Tego właśnie potrzebowała.. Nie, ona potrzebowała więcej!
- Tak bardzo cię pragnę. – Wyszeptał, a ona zadrżała na te słowa. - Powiedz, że mnie chcesz.  – szepnął po chwili przy jej uchu, a ona zamarła, bo zaprzeczyć temu, że chciała go nieprzytomnie było by wierutnym kłamstwem, ale bała się..
- Severus ja.. – nie była zdolna myśleć, gdy ponownie zaczął muskać ustami jej szyję. Powiedz tak. Powiedz mu tak! – krzyczała każda komórka w jej ciele.
- Możesz mu zaufać.. – Powiedział cicho i spojrzał jej w oczy. Świat zaczął wirować, gdy patrzył na nią z taką niesamowitą intensywnością – i o Merlinie! – pal licho wszystkie wątpliwości. Przecież chciała go, pragnęła jak niczego innego na świecie! Uśmiechnęła się i przygryzła wargę, ale skinęła głową. Nie potrzebował żadnych więcej słów – opadł gwałtownie ustami na jej wargi i wtargnął w ich wnętrze z takim pragnieniem, że zachwiała się. Podtrzymał ją ramieniem i nie czekając aż zmieni zdanie, pchnął w stronę sypialni. Materac ugiął się pod ich ciężarem, a on zawisł nad nią, wciąż całując. Jedną ręką zaczął rozpinać guziki jej koszuli, a ona zadrżała, gdy w końcu musnął swoją dłonią jej delikatną skórę. Pierwszy raz byli tak blisko. Pierwszy raz ktoś oglądał jej ciało i wydawało się jej wręcz, że obdzierają się z wszelkich tajemnic, które skrywali. Podniosła się by mógł zdjąć z niej koszulę i zarumieniła się, gdy jednym ruchem rozpiął stanik i również go zdjął. Przez chwilę patrzył na nią tak.. inaczej, że bała się, że się rozmyśli. Ale wtedy  pochylił się i zaczął muskać wargami jej szyję, schodząc coraz niżej i zatrzymał się dopiero, gdy przesunął usta na jej sutek i wessał go głęboko. Jęknęła, a on zdawał się pobudzić jeszcze bardziej. Oddychała ciężko i miała wrażenie, że za moment zemdleje. Nie była w stanie nawet myśleć, gdy zsunął się niżej i całował teraz jej brzuch. Ba! Nie była nawet w stanie poczuć choćby iskry jakiegokolwiek poczucia winy.. Nie, było jej zbyt przyjemnie. Uniósł jej biodra i zsunął spódnicę. Merlinie, kto by pomyślał, że któregoś dnia będzie leżała przed, a dokładniej to pod swoim nauczycielem w samych majtkach.. Ale wcale jej to nie przeszkadzało. Usiadła i spojrzała na niego z pożądaniem, a on uśmiechnął się triumfalnie, gdy sięgnęła do rozporka jego spodni i zsunęła je. Szybko się ich pozbył i przesunął ją na środek łóżka. Cała drżała pod jego pełnym głodu wzrokiem. Przykrył ją swoim ciałem i ponownie całował piersi i brzuch, a ona wiła się niezdolna do czegoś bardziej inteligentnego niż „och” i „ach”, które co chwila wyrywały się z jej ust.
- Jesteś taka piękna.. – Wyszeptał tuż przy jej ustach, gdy ponownie przesunął się wyżej. Drażniło ją nawet to, że ma na sobie te przeklęte figi, a on wydawał się wcale nie spieszyć. Spojrzał nagle jej w oczy a ona zarumieniła się momentalnie. To było tak intymne, że nie mogła się powstrzymać. Uśmiechnął się czule i wplótł dłoń w jej włosy. 
– Jesteś tego pewna?
Co? Czego pewna? Aha.. No tak. Zagryzła wargę i błądziła wzrokiem po jego twarzy. Boże, jaki on był wspaniały.. jak mógł się w ogóle zastanawiać. Skinęła głową.
- Tak. – Wyszeptała, bo głos miała już całkiem zachrypnięty.
- Jeśli zmienisz zdanie albo powiesz stop, to przestanę w każdym momencie, dobrze? – Ponownie skinęła, ale nie chciała żeby mówił – chciała żeby wrócił do tego co przerwał, bo między nogami czuła płonące pożądanie, którego nigdy wcześniej nie doświadczyła. Pocałował ją intensywnie w usta, a jej dłonie błądziły ponownie po plecach, badając ich strukturę. Sapnęła, gdy wsunął dłoń pod jej majtki i przez chwilę chciała się wycofać, ale przyjemność jaką poczuła, szybko odsunęła te absurdalne myśli.. Uśmiechnęła się pod nosem. Merlinie, niech on nigdy nie przestaje. Skrzywiła się, gdy przestał i ponownie ją pocałował. Dostrzegła na jego twarzy ten cwaniacki uśmiech i jęknęła, gdy otarł się o nią biodrami. Zaśmiał się widząc szkarłat, którym pokryły się jej policzki, ale wstał i zsunął z siebie resztę bielizny. W pierwszym odruchu chciała zasłonić oczy, ale nie mogła przestać patrzeć na jego umięśnione, szczupłe ciało pokryte bliznami i choć starała się unikać pewnych strategicznych miejsc, zadrżała, gdy zjechała wzrokiem niżej. Roześmiał się na widok jej miny i pochylił się by zsunąć i z niej bieliznę. Nigdy nie czuła się tak jak w tamtym momencie, gdy przykrył ją swoim ciałem i patrzył tak głęboko w oczy. Bała się tak bardzo tego momentu, ale ujęła jego twarz w dłonie i tym razem to ona pocałowała, krótko choć intensywnie. Włożył rękę pod jej plecy i podsunął wyżej, a ona nie mogła oderwać wzroku od tych czarnych oczu, które patrzyły na nią pełne miłości.
- Severus.. – Powiedziała cicho, a on uśmiechnął się czule. – Ja.. kocham cię. – szepnęła, a on zamarł. Widziała szok, który odmalował się na jego twarzy i przez chwilę bała się, że powiedziała coś nie tak, ale szybko rozwiał jej wątpliwości, gdy poczuła jego ciepłe wargi na swoich i jednocześnie wsunął się między jej nogami. 
- Och! – Krzyknęła, gdy poczuła ból, a on momentalnie zatrzymał się.
- Przestać? 
- Nie.. ja po prostu.. nieważne. – Złączyła ich usta w pocałunku, a on ponownie zaczął się w niej poruszać, powoli i spokojnie. Po chwili ból ustąpił uczuciu przyjemności. To była chyba najpiękniejsza chwila w jej życiu i miała wrażenie, że wypełnił każdą komórkę jej ciała, że zapełnił dziurę w jej sercu i tym spojrzeniem obiecywał, że wszystko będzie już dobrze. Nie mogła czuć się bardziej na miejscu niż tutaj, gdy leżała w jego ramionach. Zaczęła łapczywie łapać oddech, gdy poczuła falę ogromnej, nieoczekiwanej przyjemności. Zanim odzyskała kontrolę nad oddechem, niemal całkowicie z niej wyszedł i znów zagłębił, jednym ruchem bioder, który wydarł z jej gardła jęk. Na jej ciało wystąpił pot i poczuła przeszywające prymitywne pragnienie. Severus przesuwał powolnym ruchem na jej plecach swoją dłoń  dotąd, aż objęła jej biodro i przyciągnął  bliżej do siebie, ocierając się o jej ciało, by zgrało się z jego ruchami. Szybko podchwyciła rytm, a od zwiększonego kontaktu poczuła oszałamiające podekscytowanie. Zaśmiał się cicho, niemal warcząc, i z jękiem zwiększył tempo. Jej dłonie, które nigdy przedtem nie zeszły niżej niż jego plecy, przesunęły się chciwie, by chwycić go za biodra. Zagłębiła palce w twardym ciele bez żadnego szacunku dla przyzwoitości. Impulsywnie pocałowała go z takim uczuciem, że sapnął prosto w jej usta. Z wyraźną ulgą przestał się kontrolować. Natarł na nią biodrami z dzikością, która wywołała najbardziej niewiarygodną rozkosz, jakiej kiedykolwiek doznała. Nie mogła uwierzyć, że ta chwytająca chciwie powietrze, kochająca się z Severus’em osoba to nadal ona. Nagle chwycił jej głowę i spojrzał w oczy. Z jej ust wyrwał się krzyk, kiedy niewidzialna tama runęła i zalała ją fala przyjemności. Jęknął nad nią, wykrzywiając twarz w ekstazie, i wszedł jeszcze gwałtowniej, z oczami utkwionymi w jej. Nie mogła odwrócić wzroku, widząc, jak w jego czarnych otchłaniach znika wszelka kontrola. Chwycił ją kurczowo i poddał się namiętności. Pocałował ją gwałtownie i mocno, po czym drżał przez chwilę, a ona nie mogła dojść jeszcze do siebie po tym co właśnie się stało. Kiedy położył się obok, zamknęła oczy, bo nie była zdolna spojrzeć mu w twarz. Jej własna płonęła szkarłatem i westchnęła z rozkoszą, gdy poczuła jego dłoń na swoim brzuchu.
- W porządku? – Otworzyła jedno oko i nie mogła się nie uśmiechnąć, gdy widziała jego twarz pełną satysfakcji. Skinęła głową, niepewna czy jest już w stanie mówić. – Widzę, że podkreślasz swoją przynależność do domu nawet w takich chwilach. – Roześmiał się, a krwisty kolor na jej policzkach pogłębił się.
- Przestań się nabijać ze mnie. – Powiedziała cicho, a on w zamian złożył pocałunek na jej ustach. Jęknęła przypominając sobie rozkosz do jaką ją doprowadził i przewróciła się na bok, choć poczuła ból w nogach. – To była chyba najbardziej niewłaściwa rzecz jaką robiłam w życiu..
- To jeszcze życia nie znasz. – Uniósł brew i uśmiechnął się wrednie. – Chętnie ci pokażę.. Założę się, że panna wszystko-wiem-najlepiej lubi się uczyć nowych rzeczy.
Przyłożyła sobie dłonie do policzków i westchnęła. Merlinie, właśnie leży ze Snape’m w jednym łóżku, NAGO i dopiero co.. Nie, nie potrafiła nawet wymówić w myślach tego słowa. Ale nie żałowała – przeciwnie – miała wrażenie, że to jedna z najlepszych decyzji jakie w życiu podjęła.
- Severus.. – ściągnął brwi, gdy się zawahała. – Nie żałujesz tego, prawda?
- Żartujesz sobie ze mnie? – Warknął, a jego twarz wykrzywił grymas. – Pragnąłem cię od tak dawna.. – Pocałował ją krótko, a ona odetchnęła z ulgą. 
- To dobrze, bo myślałam, że tylko ze mną jest coś nie tak.
- No.. tutaj bym polemizował.
Trzepnęła go w ramię, a on zaśmiał się jedynie i przyciągnął do siebie.
***
W pierwszej chwili, gdy otworzył oczy trochę się zawahał widząc plątaninę włosów tuż przed twarzą.
- Co do.. – nagle wspomnienia ubiegłem nocy napłynęły od niego i zaciągnął się gwałtownie powietrzem. O cholera, więc to nie był sen? Przez chwilę nie wiedział co zrobić, ale w końcu przecież była tutaj nadal, więc chyba chciała, prawda? Co z tego, że to była najgłupsza rzecz jaką mogli zrobić? Co z tego, że powinien zakończyć ten związek dawno temu? Co z tego skoro nie potrafił, bo pokochał tę małą Gryfonkę ponad wszelkie przeciwności. Nie mógł oderwać wzroku od jej nagiej skóry i mimowolnie uśmiechnął się. Tak dawno - właściwie to nigdy nie był z kimś kogo darzył uczuciem. Nie rozumiał skąd właściwie się to wzięło, ale chyba pierwszy raz w życiu, nie obchodziło go to. Dlaczego więc miałby to stracić? Też zasłużył przecież na szczęście.. Pomimo tego co robił pół życia, nagle zrozumiał, że to co miał teraz było czymś czego pragnął. I dostał to, choć wcale nie zasługiwał. Dlatego nie zamierzał zrezygnować z dziewczyny, która leżała tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Pochylił się nad jej nagim ramieniem i złożył delikatny pocałunek. Machnęła ręką jakby chciała odgonić muchę. Zaśmiał się pod nosem.
- Chcę spać.. – Mruknęła oburzona i naciągnęła kołdrę na głowę. Uniósł brew, po czym wstał i szarpnął pościelą tak, ze została bez niczego. – Hej! – Zerwała się nagle i gdy zobaczył krwisty rumieniec i jak nagle zasłoniła dłońmi oczy, wybuchł niekontrolowanym śmiechem.
- Coś się stało?
- Eee.. mógłbyś się zakryć czy coś? – Sama podwinęła kolana pod brodę i zakryła się nogami i rękoma jakby miała coś do ukrycia. Rzucił w nią kołdrą i prychnął. No jasne, po co miałaby patrzeć na niego. Odwrócił się na pięcie i wyszedł do łazienki, gdzie ubrał się i spojrzał w lustro. I czego się spodziewałeś, co? Że rzuci ci się w ramiona? Jasne. Spójrz na siebie. Westchnął i obrócił się. Stała w drzwiach i patrzyła na niego smutno. Oczywiście zarzuciła na siebie kołdrę, bo przecież nie mogła się pokazać nago. Jakie to dojrzałe..
- Sev.. Przepraszam. Ja no.. po prostu to niespodziewane i.. – Podeszła do niego i objęła go od tyłu. – Poprawię się, tylko daj mi czas. 
Westchnął, ale co miał zrobić? Zerwać z niej tą przeklętą kołdrę i zarządzić aby paradowała nago? No jakby mógł? To przecież zupełnie nie w jego stylu.. Zaśmiał się w myślach, ale skrzywił na zewnątrz.
- Nieważne. Mam nadzieję, że chociaż nie żałujesz?
Podniosła głowę i spojrzał w te duże, brązowe oczy, które wpatrywały się w niego. Merlinie, nie wiem za co dostałem tak wiele, ale dziękuję – pomyślał, gdy odgarnęła włosy z twarzy i uśmiechnęła się.
- Nie Sev, nie żałuję. To.. to była najpiękniejsza noc w moim życiu. – Delikatny rumieniec pokrył jej policzki, a on miał wrażenie jakby właśnie dostał przedświąteczny prezent. No, bardzo przedświąteczny zważywszy na to że był dopiero kwiecień
. - Nie martw się, obiecuję ci jeszcze piękniejsze. – Uśmiechnął się przebiegle, chociaż w środku rozlało się po nim ciepło, które wywoływała za każdym razem gdy była blisko. Pochylił się i złożył delikatny pocałunek na jej miękkich wargach.
- Nie gniewasz się na mnie?
- A za co? – uniósł pytająco brew.
- No.. za mój wybuch wtedy. – Spuściła wzrok, a on przymknął oczy. No tak, przecież właśnie przez jego sekrety prawie że ją stracił. Pociągnął ją do pokoju i usiedli na łóżku.
- Hermiono, nie jestem zły przecież. I.. rozumiem cię. Ale proszę, uwierz mi, że Lily to przeszłość..
- Ja wiem, ale sama myśl, że Dumbledore ma cię w garści, bo..
- Skąd ci to przyszło w ogóle do głowy?
- Już dawno myślałam o tym. Przecież nikt normalny nie wykonywałby tych.. wszystkich poleceń dyrektora. – Pokręciła smutno głową. Fakt, był idiotą, że na to przystał, ale zamierzał to zmienić. Wkrótce. 
- Nie martw się, niedługo to wszystko się skończy.
- On chce żebym cię zostawiła..
Co ona powiedziała? Zmarszczył brwi, a ona spuściła wzrok jakby zrobiła coś złego.
- Hermiona, o czym ty mówisz?
- No.. Jakiś czas temu wezwał mnie do siebie i powiedział, że mam to zakończyć, bo cię rozpraszam. Nie powiedziałam ci, bo bałam się.. że ty to zrobisz. – Spojrzała na niego smutno, a on westchnął. Co za pieprzony, stary, skretyniały, mieszający się w życie, nie posiadający żadnych skrupułów, zidiociały kanciarz! Nie mógł uwierzyć w to co powiedziała. Jakim prawe Dumbledore żądał czegoś takiego? I jakim prawem JĄ obarczył tą odpowiedzialnością?! - Severus.. – wstał gwałtownie i zaczął krążyć po pokoju. – Severus! – Spojrzał w jej stronę. Również wstała i podeszła do niego. – Nie zamierzasz tego zrobić, prawda?
Roześmiał się chłodno. Dopiero co myślał, że ją stracił, a on chciał żeby stało się tak naprawdę? Już on mu pokaże!
- Nie martw się. Z mojej strony możesz być pewna. Pytanie tylko czy ty jesteś na to gotowa.
- Jestem Sev. – Odpowiedziała pewnie, a on nie mógł się nie uśmiechnąć. – Przez te ostatnie dni.. Myślałam, że zwariuję. Zniknąłeś tak nagle, a ja cię tak potraktowałam i.. naprawdę cię kocham i nie chcę cię stracić. – Dodała po chwili ciszej. Objął ją mocno, chociaż wciąż była zawinięta w tą przeklętą kołdrę. No on już sobie urządzi pogawędkę z Dumbledore’m.
***
Wpatrywała się w swoje odbicie w lustrze, zastanawiając się czy coś się w niej zmieniło. No bo w końcu TO zrobiła! Przeszli w pewnym sensie na nowy etap swojego związku, a to przecież musiało się jakoś na niej odbić, prawda? Ale patrzyła wciąż na te same duże, brązowe oczy, które wyglądały na zmęczone jak zawsze, cienie pod nimi pogłębiały tylko ten stan, a blada twarz nie zaróżowiła się nagle. Westchnęła do swojego odbicia. 
- Żadnych zmian. Nie licz na to. – Mruknęła pod nosem i wyszła z łazienki. Pogłaskała Krzywołapa, który wskoczył jej na kolana, gdy usiadła na łóżku i podrapała go za uchem, uśmiechając się przy tym. - Przepraszam, że miałam ostatnio tak mało czasu dla ciebie. – Powiedziała, a kot rozumnie zamruczał i zeskoczył z jej nóg. No cóż, teraz nie był jedynym stworzeniem, który domagał się jej uwagi. Nie żeby jej to przeszkadzało…

Usiadła przy stole i rozejrzała się wokół. Ciekawe gdzie reszta? – pomyślała i zabrała się za swój posiłek. Od kilku dni mijała się z przyjaciółmi i wcale, ale to wcale nie omijała celowo Harrego, który wciąż był wściekły na Severus’a. Aż się bała jak będzie wyglądał jego powrót na oklumencję.. Spojrzała odruchowo w stronę stołu nauczycielskiego i westchnęła, widząc grymas na twarzy nauczyciela, który rzucał wściekłe spojrzenia na dyrektora. Przesunęła wzrok i wzdrygnęła się, widząc jak Dumbledore się jej przygląda. Szybko odwróciła głowę i jakoś odechciało się jej jeść. Merlinie, ciekawe czy wiedział co właśnie zaszło między nimi.. Trochę niepokoiła ją ta myśl, bo byli zdecydowanie ZA DALEKO od rozstania, a nie wydawało się jej, że dyrektor należy do osób, które rozumieją słowo „nie”. W końcu zjawiła się Ginny, Ron i Harry, ale nie miała ochoty już ani jeść ani rozmawiać z nimi. Chciała uciec przed wzrokiem siwego mężczyzny.
- Hermiona, pomożesz mi dzisiaj z wypracowaniem? – Skinęła głową Harremu, a on uśmiechnął się
. - Jasne. Dzisiaj wieczorem?
- Tak. Na szczęście nie mam jeszcze spotkań ze Snapem.. Wyobrażacie sobie, że muszę na nie wrócić? Bydlak. – Warknął i obrzucił stół nauczycielski wściekłym spojrzeniem. Przygryzła wargę i wbiła wzrok w talerz. Nie potrafiła się gniewać na Severus’a dłużej – nie po tym jak czekała na niego ze strachem, nie po tym jak spędzili razem noc i nie po tym jak wyznał jej, że ją kocha. Ale jednocześnie nie umiała też poradzić sobie z nienawiścią Harrego i starała się po prostu unikać tego tematu.
- Wiecie co? – Zagadnęła Ginny ku jej uldze. – Wczoraj jak wracałam do pokoju wspólnego widziałam Ślizgonów na korytarzu.. Dziwnie się zachowywali. Nie zauważyli mnie, ale wyraźnie coś kombinowali. – Cała trójka spojrzała na nią, a Hermiona poczuła w środku niepokój.
- Ginny powinnaś się trzymać z daleka! – Warknął na nią Ron, a ta skrzyżowała ramiona na piersiach.
- Ron jestem duża, potrafię o siebie zadbać.
- On ma rację Ginny. Nie o to chodzi. Przypomnij sobie jak mnie paskudnie potraktowali klątwą.. Coś kombinują. Nie ma ku temu żadnych wątpliwości. Tylko nie wiem co.. – Westchnęła i oparła podbródek o rękę. Faktycznie, sama widywała często ich na korytarzach i nie potrafiła rozgryźć o co chodziło. Wciąż szukali winnego atakowi na stadionie, ale miała coraz gorsze przeczucia, że znalezienie tej osoby wcale nie będzie takie proste. Może źle się za to zabierali? Szukali ciągle wśród tak potencjalnych osób, że wszyscy inni byli bezpieczni..

Dziwnie się czuła siedząc teraz w klasie pełnej uczniów i obserwując swojego nauczyciela, z którym dopiero co była w jednym łóżku. Musiała się naprawdę pilnować żeby nie zaślinić ławki na widok jego pełnych gracji ruchów, gdy pokazywał im kolejne kroki w obronie. Cóż to trzeba było mu przyznać – był oszałamiający. Mimo, że prychnięcia Harrego mówiły jej, że chyba tylko ona tak go widzi, to wciąż wpatrywała się w niego oniemiała. Poczuła ból w kostce i zdziwiona spojrzała na Neville’a, który spuścił wzrok. 
- Więc Granger? Odpowiesz dzisiaj czy nie zamierzasz? – Warknął Snape w jej stronę, a ona dopiero wtedy zorientowała się, że wszyscy patrzą na nią wyczekująco. Eee, chyba zadał jej pytanie? Merlinie, tylko jakie?!
- Nie.. Nie wiem, panie profesorze. – Odparła i poczuła jak rumieniec wypływa na jej policzki. Dupek! Widział, że nie słuchała i musiał, po prostu musiał jej dopiec!
- Och! Niewiarygodne. Czy ja właśnie dobrze usłyszałem? – Skrzyżował ramiona i pokręcił głową z niedowierzaniem. Połowa klasy – Ślizgoni – ryknęli śmiechem, a ona zapadła się na krześle. – Panna wszystko-wiem-najlepiej nie zaszczyci nas błyskotliwą odpowiedzią? Jestem doprawdy poruszony. – Uśmiechnął się wrednie, a ona westchnęła. Już ona da mu nauczkę.. – Jestem niezwykle poruszony, ale jednocześnie zmuszony odjąć od Gryffindoru dziesięć punktów za ignorowanie nauczyciela. – Warknął, nie uśmiechając się już, a ona uniosła brew. Dostrzegła przez ułamek sekundy rozbawienie na jego twarzy, ale zaraz po tym odwrócił się i kontynuował swój wywód. Świetnie, po prostu cudownie. - A teraz ruszyć się leniwe gnidy i w pary! Longbottom z Parkinson. Postaraj się go nie pokiereszować. Potter i Goyle..  – Wymieniał jeszcze przez chwilę pary i zamarła słysząc swoje nazwisko w parze z Malfoy’em. No chyba zdurniał do reszty? Czemu ustawiał ją znowu z tym kretynem? Przecież nie raz, nie dwa walczyli razem, a zwykle kończyło się to jego interwencją. Nie ośmieliła się jednak zapytać, więc posłusznie przeszła na swoje miejsce i uniosła różdżkę, stojąc naprzeciwko Dracona. Blondyn uśmiechał się cwaniacko – istna kopia Snape’a, który krążył właśnie między uczniami, rzucając takie uwagi, że niektórym uszy więdły.
- No dalej Granger, pokaż co tam masz. – Rzucił, a ona nie czekając na kolejne zaproszenie, posłała w jego stronę czerwony promień. Musiała przyznać, że lubiła te zajęcia. Severus okazał się naprawdę dobrym nauczycielem – prywatnie jak i w klasie – bo widziała, że większość uczniów radzi sobie dużo lepiej w pojedynkach. W końcu mieli szansę zobaczyć chociaż ułamek tego jak mogło wyglądać ich życie. Odbiła zaklęcie chłopaka i uśmiechnęła się pod nosem. Zwykle remisowali, co sprawiało jej niezwykłą satysfakcję. Wiedziała, że Draco od dziecka był szkolony do pojedynków. A ona była po prostu dobra – przynajmniej tak sobie wmawiała.
  - Granger, zegnij te nogi do cholery! – Musiała przygryźć policzki by się nie uśmiechnąć, gdy usłyszała głos Severus’a tuż obok siebie. Spojrzała na niego przelotnie i westchnęła, gdy zmierzył ją chłodno. Ten to potrafił wylać kubeł zimnej wody..
Wyrwał się jej jęk, gdy poczuła ostry ból w brzuchu i uderzyła plecami o ścianę. Cholera! Zapomniała, że się pojedynkuje..
- Nic ci nie jest? – Ron pomagał jej stanąć na nogi, a ona jedynie pokręciła głową. Za bardzo rozpraszała się w obecności Snape’a. Jak gówniara. Wypuściła powietrze z płuc i skrzywiła się czując ból.
- To nic. Wszystko w porządku. – Uniosła lekko kąciki ust, ale szybko przyjęła obojętny wyraz, widząc radość na twarzy Malfoya. A niech się pała w tej swojej..
- Weasley wracaj na miejsce! – Ryknął Snape i ruszył w ich stronę. Odruchowo uniosła brew, widząc jak przygląda się jego rękom oplecionym wokół jej tali. 
- Idź, nic mi nie jest. – Szepnęła do przyjaciela, a ten wrócił do swojej pary. Odetchnęła i również podeszła na swoje miejsce. Wróciła do przerwanego pojedynku, tym razem nie zwracając uwagi na Severus’a, który chyba celowo próbował ją rozproszyć. Ciekawe – chciał połechtać swoje ego czy może podnieść samoocenę Ślizgona?

Wieczorem szła pustym korytarzem w stronę biblioteki i znowu poczuła to dziwne uczucie jakby ktoś ją obserwował. Rozejrzała się zaniepokojona, ale nie spodziewała się zobaczyć kogokolwiek. Westchnęła i przeczesała dłonią włosy. Nie, to tylko w twojej głowie! – pomyślała, ale wciąż czuła się obserwowana. Zdziwiła się widząc, że drzwi do jednej z klas są otwarte. Zajrzała do środka i mało nie krzyknęła na widok kilku Ślizgonów, którzy śmiali się, a u ich stóp wił się chłopiec, który płakał. Weszła z impetem do środka, a grupka uczniów zamarła na jej widok. Merlinie, oni mieli nie więcej niż czternaście lat!
- Co tu się dzieje? – Warknęła i zmierzyła ich chłodno. Cóż, jakby nie patrzeć była prefekt naczelną, ale też dosyć znaną postacią jako przyjaciółka samego Harrego Potter’a. Spojrzała na chłopca, który wciąż leżał na posadzce i podeszła do niego. Pomogła mu wstać, chociaż był równy z nią. – W porządku? – Skinął niepewnie głową, ale widziała zaschnięte łzy na jego policzkach i przerażenie w oczach. Furia w niej zapłonęła. – Słucham? Ktoś mi odpowie czy mam poczekać aż profesor McGonagall lub profesor Snape pofatygują się do nas?
Nazwiska nauczycieli poskutkowały, bo spojrzeli po sobie, ale blondynka, wyższa nieco od niej uśmiechnęła się paskudnie. Świetnie, teraz przyszło jej walczyć z dziećmi?
- Nie twoja sprawa Granger.
- A właśnie, że moja. I radziłabym ci uważać na słowa. – Warknęła tonem, którego nie powstydziłby się sam nietoperz, ale Ślizgonka nie zlękła się. Przeciwnie – uśmiechnęła się szerzej i roześmiała, a reszta jej zawtórowała. No godna następczyni Parkinson – pomyślała i wyciągnęła różdżkę. – Za chwilę stracę cierpliwość więc radzę się wam rozejść.  – Syknęła groźnie, a wyciągnięta różdżka w końcu zwróciła ich uwagę. - Slytherin traci pięćdziesiąt punktów i nie omieszkam wspomnieć o was dyrektorowi. – Dodała i zdobyła się na najbardziej wredny uśmiech jaki tylko mogła. Garstka uczniów zmierzyła ją i zmrużyli wściekle oczy.
- A odejmuj sobie punktów ile chcesz. I tak zginiesz jako pierwsza szlamo. – Rzuciła blondynka, gdy mijali ją z uniesionymi głowami. Odprowadziła ich wzrokiem, czując się nieco niepewnie, ale spojrzała na chłopaka, który wciąż wyglądał na wystraszonego.
- Chodź, zaprowadzę cię do skrzydła. – Uśmiechnęła się lekko, a on skinął i ruszył za nią.
- Dziękuję.. oni.. uwzięli się na mnie. – Jęknął uczeń, a ona obejrzała się na niego. Nie wyglądał na więcej niż czternaście lat, ale nie widziała go wcześniej. – Od początku roku właściwie nie dają mi spokoju. – Westchnął smutno.
- Nie martw się, postaram się przekazać profesorowi Snape’owi o ich zachowaniu.
- Ale przecież on nim nic nie zrobi! Zawsze broni Ślizgonów.. – Mruknął, a ona zamarła. Czemu wszyscy mieli taką opinię o Severus’ie? Fakt, może nie był sprawiedliwy, bo zawsze tępił Gryfonów, ale cóż, wiedziała, że nie przejdzie obojętnie obok znęcania się nad uczniami.
- Zaufaj mi, nie stanie ci się więcej krzywda. – Powiedziała i zerknęła na niego. – Właściwie do z jakiego domu jesteś?
- Z Ravenclav’u. Nie wiem czemu sobie mnie upatrzyli.. – westchnął smutno. Doszli w końcu do skrzydła szpitalnego, a pani Pomfrey spojrzała na nich lekko spanikowana.
- Panno Granger? – Zapytała niepewnie, podchodząc do nich.
- Niech pani go zbada pani Pofmrey. Kilku Ślizgonów dobrało się do niego. – Pielęgniarka zrobiła minę i pokręciła głową, kładąc rękę na ramieniu chłopaka.
- Och, Severus powinien ustawić ich do pionu! – Popchnęła Krukona w stronę jednego z łóżek. – Dobrze, zajmę się nim już. Później sobie porozmawiam z Dumbledorem! Tak być nie może. – Mruknęła oburzona, a Hermiona wyszła machając chłopakowi. Ale miała rację – ktoś powinien przemówić pewnemu nietoperzowi do rozumu. 

- Severus, musimy porozmawiać! - Zaczęła, gdy tylko przekroczyła drzwi jego gabinetu i zamarła, gdy napotkała wzrok McGonagall. Siedziała w jej fotelu i popijała właśnie herbatę. O kurde - pomyślała i zarumieniła się. Snape spojrzał na nią i westchnął, wyrzucając nogi przed siebie.
- Chwilowo mam towarzystwo. Chcesz się przyłączyć? – Rzucił w jej stronę, krzywiąc się z niesmakiem.
- Eee.. tak właściwie to chciałam porozmawiać o Ślizgonach.. ale to może poczekać. - Dodała a Minerwa zachichotała, widząc wściekły wzrok mężczyzny. 
- A co oni ci znowu zawinili? - Mruknął pod nosem i upił złoty płyn ze szklaneczki. Czyżby Ognista? Skrzyżowała ramiona w pozie obronnej i zmierzyła go. No przecież nie da się zawstydzić przy swojej opiekunce! Ale czy to na pewno ten sam mężczyzna, z którym niedawno co spędziła noc?
- Widzisz, dopiero co twoi ukochani Ślizgoni gnębili jednego z uczniów. I nie, nie musisz sie o niego martwić. – Dodała z przekąsem. - Zabrałam go już do skrzydła szpitalnego po tym jak wysłuchałam kilku gróźb w swoją stronę.
Uśmiechnęła sie do siebie w myślach. O tak, to było coś koło czego Sev nie potrafił przejść obojętnie. Jednak ten tylko prychnął. 
- To dzieciaki, zawsze będą dokuczać sobie. Ale całe szczęście, że na straży stoi prefekt naczelna.. – Uśmiechnął się w ten swój wredny nietoperzasty sposób, a ona przewróciła zirytowana oczami.
- Severus! - skarciła go McGonagall, a Hermiona uśmiechnęła się do niej
- W porządku pani profesor. Nie ma sensu się kłócić z pijanym człowiekiem. – Rzuciła obojętnie, a on wstał gwałtownie i obrzucił ją wściekłym spojrzeniem. Co on sobie myślał? Że w towarzystwie będzie zachowywał sie jak skończony dupek i przerośnięty nietoperz? No jego niedoczekanie.
Podszedł do niej mrużąc oczy, ale lekki uśmiech błądził po jego ustach.. Och jak chętnie by się w nich zatopiła. Celowo przesunęła językiem po dolnej wardze, a jego oczy rozbłysły. Posłała mu jedynie cwany uśmieszek i spojrzała znacząco na nauczycielkę, po czym odwróciła się na pięcie i rzucając wcześniej:
- W takim razie życzę miłego wieczoru. Dobranoc. - z głową uniesioną wyszła z salonu.
 No też mi coś - pomyślała, gdy gnała w stronę biblioteki - za kogo on sie uważa, co? Ale spokojnie, dostanie nauczkę! Obmyślała już w głowie niecny plan i uśmiechnęła się do siebie.
Tuż przed biblioteką wpadła na Harrego, który nie wyglądał na zadowolonego. Cholera, jego wypracowanie..
- Harry przepraszam! - zaczęła gdy ten próbował ja wyminąć - Ślizgoni napadli na Krukona i musiałam interweniować, a potem zabrałam go do skrzydła szpitalnego i poszłam do.. - urwała a on uniósł brew wyczekując odpowiedzi. Do Snape’a – chciała powiedzieć, ale już sobie wyobraziła reakcję chłopaka. - .. do McGonagall. - skłamała i spojrzała na niego błagalnie. Tak naprawdę to zupełnie zapomniała o jego wypracowaniu, w którym miała mu pomóc.
- No niech ci będzie. Napisałem je już sam. - Powiedział po chwili cicho. Odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła sie lekko.
- Świetnie! Wcale mnie nie potrzebowałeś. - Przewrócił oczami, ale odwzajemnił uśmiech.
- Nie było tak źle. A co z tym Krukonem? Ruszyli razem w stronę dormitorium.
- Chyba nic mu nie jest. Pani Pomfrey się nim zajęła. Ale naprawdę nie mam już siły do tych dzieciaków.. Ja nie wiem skąd w nich tyle nienawiści. – Westchnęła, a on ku jej zdziwieniu zaśmiał się.
- Och Hermiono, bo ty chcesz widzieć we wszystkich tylko to co dobre. – Ta, skąd ona to znała.. – Ale niestety nie wszyscy są tacy jakich ich widzisz.. – Spojrzał na nią znacząco. Czyżby znowu uderzał w ten sam ton? Snape?
- Wiem, ale to straszne, że te dzieci gnębią się tylko dlatego, że są z różnych rodzin. Przecież jesteśmy równi..
- Ja to wiem, ty to wiesz, większość szkoły to wie, ale cóż.. Oni są z innego świata. – Wzruszył ramionami.
- Skąd w tobie tyle wyrozumiałości dzisiaj, co? – Uniosła brew, zerkając na niego i dała mu kuksańca.
- Sam nie wiem. Po prostu świat jest dzisiaj bardziej przyjazny, a ja nie miałem od kilku dni oklumencji i człowiek od razu szczęśliwszy. – Roześmiali się oboje i doszli do portretu Grubej Damy.
- No to do zobaczenia rano. – Zawołała wesoło i ruszyła schodami w dół do swoich komnat.
Weszła do środka i mało nie krzyknęła na widok Severus’a, który rozsiadł się na kanapie i właśnie przeglądał stertę jej książek i wypracowań. Podeszła i wyrwała mu pergamin z ręki, a on uśmiechnął się cwanie.
- Co tu robisz? – Warknęła, a on wstał i podszedł do niej. Cofnęła się widząc jego drapieżne ruchy. O cholera – pomyślała, gdy chwycił ją za nadgarstki.
- Mówił ci ktoś, że nie igra się z ogniem? – Zapytał unosząc brew, a ona oblała się głębokim rumieńcem, gdy zlustrował ją w dość jednoznaczny sposób.
Chyba ma kłopoty – pomyślała, ale z pełną pasją odwzajemniła pocałunek, którym złączył ich usta i poczuła jak wszystkie hamulce puszczają, a jej świadomość wyjeżdża daleko na wakacje.

15 komentarzy:

  1. Zdecydowanie cud, miód i orzeszki :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhu :D wena wróciła? :D
    ~DeMonique

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no właśnie ten rozdział dawno temu napisałam haha xD
      Ale spokojnie, jakoś powoli idzie dalej :)

      Usuń
    2. Czyli ciągle lekki zastój? ,:)

      Usuń
    3. Niestety. :/ Muszę dopracować rozdziały, a tyyyle nauki. :( Majówka w domu więc też za bardzo nie mam jak pisać. :(
      Ale spoko, w piątek obiecuję kolejny rozdział!

      Usuń
  3. Wow, bombowy rozdział
    Czekam z niecierpliwością do piątku

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ja Ci przypadkiem nie mówiłam, że cudownie piszesz? Jeśli nie to teraz to wykrzykuje :3. Wstałam sobie rano, wchodzę, rozdział! Pam pam pam paaaaaam! Czytam go sobie powoli, rozkoszując się każdym słowem napisanym przez Ciebie, aż tu nagle wbija mama i wyciąga z domu w połowie czytania! Dobra, nie jest tak źle. Wrócę i przeczytam, bo ile może mnie przetrzymywać? No cóż. Okazało się, że cały dzień xD. Mój humor był tak barwny jak ciemna piwnica z mnóstwem pajęczyn ;-;. Wracam do pokoju, zjechana po całym dniu, wchodzę, doczytuję drugą połowę i czuję się jak młody bóg *-*. To opowiadanie.. Cóż mogę powiedzieć - poezja. Czekałam na nie cały dzień i nie zawiodłam się ani troszeczkę. Jeżeli na równie dobry rozdział będę musiała czekać do piątku albo i dłużej to warto. Oj i to jak warto! Tak, więc pozostaje mi tylko życzyć Ci odpoczynku od nauki i częściowo od opowiadania. Przemęczenie nigdy nie jest dobre. I pamiętaj! Cudownie piszesz.
    Twoja cudowna, wspaniała i jakże skromna czytelniczka :3
    I.H.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju ja niedługo popadnę w samozachwyt czytając takie komentarze! *,* Ale jest mi niezmiernie miło - aż się człowiekowi chce pisać! Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję i postaram się dodać wcześniej!

      Usuń
  5. Co za zbieg okoliczności, akurat już mi grało "Crazy in love", jak weszłam na bloga, idealnie się wpasowało. :PP
    Scenka erotyczna baaardzo smaczna... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz! Kocham tę piosenkę ♡
      To bardzo mnie cieszy, że Ci się podobała!

      Usuń
  6. FP WRESZIE ZŁAPAŁ ZACZĄTKI ŚWIATA NORMALNEGO JAKIM JEST BŁOGOSŁAWIEŃSTWO ZWANE - INTERNETEM I CHOCIAŻ NIE JES PIERWSZY TO PODPISUJE SIĘ POD ROZDZIAŁEM!

    I co ja mam tu pisać, no? Wiem, że mnie tu w ogóle być nie było - walić wszelkie przeszkody! Uwielbiam twoje opowiadanie, a już jutro może uda mi się wrócić przed nocą to wstawię rozdział. Szczerze powiedziawszy stęskniłam się za internetem i ciągnie mnie w stronę domu! Nie sprawdzała poczty wp od kilku dni, bo łapałam sieć przelotem, ale udało mi się i jestem. :) A ogólnie piszesz świetnie i tylko waż mi się zatrzymać, albo, broń boże, porzucić opowiadanie, a nie wiem co zrobię. Zaraz idę się przejść po górach, a zaraz potem muszę się spakować i WRESZCIE wrócić! Życzę ci szczęścia w czasie, gdy ją będę siedzieć na tyłku przez 781 kilometrów w stronę domu co trwa około jedenaście godzin... X.x

    Pozdrawiam cię i weny życzę!
    C.S Fox Potterhead!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejne groźby.. Ja nie wiem, nie podoba mi się to! :D
      Dziękuję bardzo i miłej podróży!

      PS. Ja właśnie od niedzieli zrobiłam 1400 bo byłam w Berlinie, nad morzem, a jutro wracam do siebie i już mnie boli tyłek haha xD

      Usuń
  7. W końcu udało mi się nadrobić zaległości w czytaniu :-) (niestety na studiach pełno roboty i nie miałam czasu na czytanie :-( ). No, ale oczywiście poprzednie rozdziały, pod którymi nie zostawiłam komentarza, były wyśmienite i świetnie się je czytało :-D A wracając do tego rozdziału, po prostu cuddooo... pięknie napisane sceny i ten klimat. Masz wielki talent w pisaniu, wszystko zdaje się być takie realistyczne. Z niecierpliwością czekam do piątku i życzę Ci dużo, dużo weny!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och znam ten ból, ja następne dwa miesiące będę chyba żyć na kawie i jeszcze większej ilości kawy. :(
      Dziękuję bardzo! Staram się jak tylko mogę. :) <3

      Usuń