wtorek, 15 marca 2016

Prolog

Kochani!
W końcu udało mi się zakończyć kilka rozdziałów. Zamieszczam prolog i rozdział I. Zamierzam stworzyć z tego długie opowiadanie, także akcja będzie rozwijała się dość wolno. Aczkolwiek nie poddawajcie się i sprawdzajcie regularnie :)
Na start chcę również powiedzieć, że nie trzymam się kanonu. Niektóre rzeczy będą się działy podobnie jak w książce, jednak nie wszystko także uprzedzam aby nikt później się nie zdziwił. :D
Także zapraszam i miłego czytania!



PROLOG
Pakowała ostatnie rzeczy do swojego kufra. Spojrzała na stos mugolskich książek, które zajmowały większość miejsca na półkach. Żałowała, że nie może zabrać ze sobą ich wszystkich, ale na co komu „Duma i uprzedzenie” w Hogwarcie? Nawet ktoś taki jak Jane Austin nie byłby w stanie rozruszać serca Voldemort'a. No bo tak w sumie to pewnie go nie ma, prawda? Zaśmiała się pod nosem na wyobrażenie największego czarnoksiężnika jakiego znał świat w fotelu zaczytanego o losach romansu Darcy’ego. Całkiem zabawna wizja - szkoda tylko, że nie było czasu na zabawę. Nie teraz.
Nim zamknęła drzwi, ostatni raz z lekkim uśmiechem obrzuciła spojrzeniem swój pokój. Tyle lat stanowił dla niej kąt, w którym mogła skryć się przed światem, ale teraz wracała do Hogwartu. Do domu, który pokochała tak samo jak swój własny.
Zbiegła po schodach i uśmiechnęła się do rodziców, którzy siedzieli przy kuchennym stole. Pan Granger czytał mugolską gazetę, popijając poranną kawę, a jego żona wstała z zamyśloną miną i zaczęła się krzątać się po pokoju wyraźnie czegoś poszukując.
- Pomóc ci mamo? – Zapytała Hermiona podchodząc do kobiety niepewnie. Ta jednak uścisnęła ją lekko i odsunęła od siebie, uśmiechając się zagadkowo.
- To nic takiego kochanie, po prostu szukam pewnego zdjęcia. Byłam przekonana, że stoi na kominku, ale jakimś cudem zniknęło. – Odpowiedziała, a Hermiona przestąpiła niespokojnie z nogi na nogę. – Nic o tym nie wiesz, prawda? – Uniosła pytająco brew, jednak po chwili na widok miny córki pokręciła rozbawiona głową i podeszła do męża. 
Dziewczyna wzruszyła ramionami, czując jak krew napływa jej do policzków. Zabrała to zdjęcie, uwielbiała je, a chciała mieć pamiątkę, na wypadek gdyby już nigdy miała nie wrócić. W świecie czarodziejów toczyła się przecież wojna.
Dumbledore co prawda obiecał, że w razie zagrożenia ukryje jej rodzinę i zagwarantuje im bezpieczeństwo, ale to wcale nie oznaczało, że jeszcze kiedyś się zobaczą. Momentalnie wypełnił ją smutek, ale przecież to był ostatnie chwile z rodziną więc z wymuszonym uśmiechem, na drżących nogach podeszła do stołu i posmarowała sobie grzankę dżemem.
- Wszystko spakowane? – Rzucił znad gazety ojciec dziewczyny. Skinęła w odpowiedzi głową, przeżuwając powoli, bo miała wrażenie, że gardło jej ścisnęło tak jakby po raz pierwszy jechała do Hogwartu.
- To świetnie, musimy zaraz ruszać żebyś nie przegapiła pociągu.


Spojrzała zza okna samochodu na dworzec King Cross i od razu przypomniało się jej jak zobaczyła go po raz pierwszy. Miała zaledwie jedenaście lat kiedy jej życie tak naprawdę się rozpoczęło. Zawsze czuła, że nie pasuje do tego świata. Kochała książki i wiedzę, a kiedy dostała list z Hogwartu była taka dumna, taka szczęśliwa.. Uczyła się jeszcze zanim nauka rozpoczęła się na dobre. Musiała wiedzieć jak najwięcej o tym świecie, którego nie znała - taka właśnie była. Wszechwiedząca. Nie raz jej rodzina, znajomi prosili by zajęła się czymś innym niż tylko książkami, ale nie chciała. Rodzice zaakceptowali to  w końcu, że woli dobrą literaturę niż domek dla lalek i wspierali ją na ile mogli. A potem poznała przyjaciół. Prawdziwych, takich na śmierć i życie. Dosłownie.
Westchnęła smutno na myśl o nich. Niestety nie kontaktowała się za wiele z nimi w te wakacje. Rozumiała, że Harry naprawdę ciężko przeżył śmierć Syriusza - w końcu to była jego ostatnia rodzina nie licząc Dursley'ów. Ale to był ogromny cios dla nich wszystkich i chociaż wiedziała, że dla Harrego świat się zawalił, nie rozumiała dlaczego odepchnął ich tak daleko od siebie. Nie potrafiła mu pomóc. Pisała całe wakacje jednak listy pozostawały bez odpowiedzi. Przypuszczała, że to jego własna decyzja a nie zakazy wujostwa są tego powodem. A Ron? Prychnęła do swojego odbicia w szybie. Wymieniali korespondencję, ale nie zbyt wylewnie biorąc pod uwagę okoliczności, w których się znajdowali. Fakt - nikt nie chciał rozmawiać o wszystkim co się stało, ale nie powinni przecież odsuwać się od siebie...
I tak właśnie,  biorąc pod uwagę wszelkie przeciwności losu, spędziła wakacje - samotnie, zakopana w książkach po uszy, próbując się dowiedzieć jak najwięcej o wojnie, w której brali udział.
Teraz, gdy wspominała ubiegłe dwa miesiące, poczuła ulgę, bo naprawdę cieszyła się, że wraca do Hogwartu. Do domu.

2 komentarze: